wtorek, 14 maja 2013

Kraków nocą

Mój Luby wyciągnął mnie w środku nocy do Krakowa, było...jak w Krakowie nocą :) 

No dobra...w cale nie było jak w Krakowie nocą, było wyjątkowo, bo z wyjątkową osobą :) 

A jak to się stało? Od kilku miesięcy wybieramy się do Krakowa i nie możemy się wybrać, bo zawsze coś ważniejszego... Tym razem się udało.
Nic nie zapowiadało tak udanego wieczoru. W naszym mieście lało niemiłosiernie, wyruszyliśmy więc w strugach deszczu. Padało tak, że wycieraczki nie nadążały zbierać wody. Już okolicach Jaworzna zaczęło się wypogadzać. Kiedy dotarliśmy do Krakowa, okazało się, że nie dość, że tam nie pada, to jest o jakieś 5-7 stopni więcej na termometrze (HURA!). 
Na początek kilka zdjęć, potem koktajl w jednej z knajpek przy Rynku, skąd mogliśmy do woli przyglądać się starszej i młodszej młodzieży przemierzającej miasto. Czasem przez Rynek przejeżdżały dorożki zaprzęgnięte w 2 konie...
Później był jeszcze spacer nad Wisłę i ziejący Smok Wawelski...I powrót pod Oknem Papieskim i przez najpiękniejszy według mnie park w całym Krakowie. Jest to jedno z tych miejsc, gdzie mogę usiąść i tak zostać...po prostu trwać słuchać szumu drzew i pozostałych odgłosów miasta... 

Kraków nocą jest piękny, a w moim mieście ciągle padał deszcz... 
 
Był to najbardziej szalony czyn od kilku lat, myślę, że trzeba to kiedyś powtórzyć....