środa, 23 stycznia 2013

"blue monday"

Blue monday, blue tuesday .... właśnie minął "najsmutniejszy poniedziałek", który z niewiadomych, a właściwie bardzo wiadomych powodów przeciągnął się na cały wtorek i część nocy z wtorku na środę....
szaro, buro, zimno, czekam już na wiosnę i lato.
Na studiach jeden z wykładowców mówił, żeby zimą czasem zafundować sobie solarium jako element terapii.Chyba nadchodzi ten moment, w którym trzeba będzie się "doświetlć".
A teraz zamiast solarium słoneczne zdjęcie :)

środa, 16 stycznia 2013

Wielka orkiestra

W minioną niedzielę znów zagrała "Orkiestra" - wyszłam rano na autobus - bo szkoła i zaliczenie... podczas oczekiwania na mój środek transportu podeszło do mnie dwóch młodych ludzi z puszkami Wielkiej orkiestry, zaopatrzonych w identyfikatory, prosili o wsparcie "Orkiestry".

Wrzuciłam, a co mam nie wrzucić?

Cały czas zastanawiam się, dlaczego wielu ludzi tak bardzo się oburza na tą akcję?
Bo ktoś ma odwagę zrobić coś, co czasem może na małą chwilę zjednoczyć społeczeństwo, zrobić coś dobrego?
Kiedy rozpoczęła się inicjatywa "Orkiestry" prawie wszyscy byli zachwyceni, a kiedy nabrała rozmachu, kiedy zaangażowały się w to różne firmy, ruszyły kampanie reklamowe, pewna część naszego szanownego społeczeństwa zaczęła manifestować swoje niezadowolenie. I od kilku lat próbuję to zrozumieć, ale nie potrafię.

Przecież szpitale zaopatrzone w specjalistyczny sprzęt mogą spełniać swoje obowiązki i wiem, że środki zebrane podczas "Orkiestry" na prawdę idą, na zakup sprzętów medycznych (inkubatorów, respiratorów, aparatów do dializ,a to tylko kropla w morzu z tego co dostały szpitale). Wiem, że niejeden szpital został zaopatrzony w to, czego potrzebował. "Świąteczne granie" zapewniło pomoc wielu ludziom. Nie słyszałam o innej inicjatywie, która w takim wymiarze działa na rzecz polskich szpitali. 

Mam cały rok na to, by zrozumieć i rozwikłać w mojej głowie ten problem.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

małe marzenia

Od dłuższego czasu marzy mi się fotografowanie zwierząt, a dokładniej kotów - dużych kotów. Tak, safari, może jakaś puszcza... Z zapartym tchem oglądałam Kevina Richardsona - "Zaklinacza lwów", gość bez wątpienia ma DAR, o tak! Można znaleźć filmiki na You Tube z jego udziałem - polecam serdecznie!
 Ale póki co, muszę się zadowolić robieniem zdjęć komórką albo pożyczonym od brata aparatem cyfrowym. Kot do fotografowania już jest - Kacper :) teraz potrzeba odpowiedniego aparatu. Może za jakiś czas uda mi się zrealizować moje marzenie :)

sobota, 12 stycznia 2013

...z pustką w głowie

Dziś mam pustkę w głowie...ilekroć mam pomysł jestem po za zasięgiem...nie mam dostępu do komputera... Kacper śpi...zmienia tylko miejsce z fotela na łóżko i z łóżka na fotel...Luby w rozjazdach... a ja chora... z pustką w głowie. Kolejny raz oglądam ten sam film, lubię oglądać po kilka razy te same filmy i choć znam je prawie na pamięć, to zawsze z taką samą ciekawością i niepokojem czekam na rozwój wydarzeń...
Czasem zastanawiam się czy to już nie jest objaw jakiejś choroby, która objawia się przywiązaniem do tego co znane, a może raczej, to, że nie potrafię wybierać filmów... ilekroć siadamy z Lubym do obejrzenia jakiegoś, który wybrałam okazuje się średni...no może nie zawsze, udało mi się wybrać kilka na prawdę dobrych. Za to Luby, chyba nie wybrał jeszcze słabego filmu, jedyny przez, który nie potrafię przebrnąć to Avatar i zupełnie nie wiem dlaczego? Zaczynałam go oglądać chyba 4 razy i za każdym razem zasypiałam, ale zasypiam też na filmach, które lubię. Kiedy chce mi się spać, po prostu zasypiam i już, choćby nie wiem co.
Pamiętam jak jeszcze za czasów późnego liceum byliśmy na dyskotece ze znajomymi, wtedy usnęłam w huku rytmów techno, tak tak w tych ogłuszających decybelach, pośród rytmicznie podrygujących młodych ludzi usiadłam gdzieś z boku i hipnotyczne umcccc umccc umcccc umcccc mnie uśpiło :)


środa, 9 stycznia 2013

Jestem mały i mam Was wszyskich w.... jak Kacper mnie zauroczył

Był późny lipcowy wieczór- moje urodziny, mój Luby woła mnie -"Choć pokażę Ci piękne małe koty, znajoma na fejsbuku udostępniła, są do wzięcia"... ja na to, że przecież ma alergię, że nie możemy... Luby: "Ale to na prezent na urodziny, tylko wybierz, bo są dwa"...I objawiły się dwa maluchy...puchate z wielkimi jak "gacki" uszami...i Mały siedzący na dłoni z łapkami złożonymi z miną jakby mówił całemu światu, że ma go w głębokim poważaniu ... CUDO!!! Chcę kocurka (mając w sercu nadzieje, że to będzie właśnie ten! Luby napisał wiadomość do znajomej i dnia następnego zniknęło zdjęcie z Maluchem na dłoni... I już we wrześniu Kacper przyjechał do nas z Opoczna (pobiła mnie pani z pracy, która pojechała po koty dla swoich dzieci do Białegostoku ;) ). I przyjechała puchata kulka  z wielkimi uszami :) i ujęła za serce nawet Lubego (który w życiu nie miał żadnego zwierzaka). Kacper był taki malusi... nawet spał z nami w sypialni...dopóki nie "zjadł" pierwszych słuchawek..ale to już inna historia :)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

KACPER

Kacper, to jest mój cudowny kot, który pewnie będzie się pojawiał w wielu wątkach, o tym jak do mnie trafił będzie osobny wpis... tym czasem historia najświeższa :) Byłam z Kacprem u mojej mamy (tata w pracy), u rodziców jest kotka - Boni (ma 11 lat i była Panią na włościach ). Kiedy przyszliśmy Boni drzemała w szafie (bo kilka chwil wcześniej mama odkurzała, a odkurzacz to przecież istny POTWÓR) więc Kacper spokojnie buszował po mieszkaniu...jednakże Boni się obudziła i chciała sprawdzić co to za intruz po JEJ mieszkaniu się kręci...więc szybko zapięłam Kacpra w "szelki" i smycz, tak na wszelki wypadek, żeby w razie ataku można było go ewakuować do łazienki...
I stało się... Boni wyszła i zobaczyła Kacpra... i zaczęło się
na początek kilka prychnięć by przywołać do porządku Intruza... miaaaaaaał - (Co tu robisz??) Miaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał (Mówię do Ciebie!!!!) MIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ (NO I CO TU ROBISZ!!!!! GADAJ!!!!!!!!!!!!!!)

więc awaryjnie zaczęłam ciągnąć smycz...a Kacper jak długi padł na bok...więc musiałam biedaka na ręce i do łazienki... tym czasem Boni przewędrowała do drugiego pokoju, by tam powrócić do swej drzemki...
Kacper zaś przez kilka kolejnych chwil był w takim szoku, że tulił się i nawet nie próbował uciekać :)))

...zatem pierwsze koty za płoty :))))

Nowy Rok

Już tydzień mamy Rok 2013...z sercem pełnym nadziei weszłam w ten Nowy Rok...a tym czasem mój kot zupełnie nie pozwala mi pisać ...uznał, iż właśnie w tej chwili koniecznie musi się połasić, wejść na kolana ... już niebawem kilka słów więcej o kocie i nie tylko.